Rasa, płeć, orientacja. Czy możemy żyć bez uprzedzeń?
Od kilku lat w DaVita na całym świecie w ostatnim kwartale roku obchodzimy Tydzień Różnorodności i Przynależności. Dwa lata temu w Polsce świętowaliśmy naszą różnorodność organizując konkursy na najciekawsze przedstawienie osobistych doświadczeń z inkluzywnością oraz na potrawy regionalne, w zeszłym roku – podpisaliśmy Kartę Różnorodności i prowadziliśmy konkurs grantowy na projekt wyrównujący szanse w lokalnych społecznościach. W tym roku Tydzień Różnorodności i Przynależności obchodzimy nieco bardziej refleksyjnie. Zapraszamy do cyklu artykułów pod szyldem: skąd się biorą uprzedzenia i jak można sobie z nimi radzić. Artykuły będą ukazywać się w intranecie do końca roku.

Co to w ogóle jest uprzedzenie?
Zacznijmy zatem od początku, czyli od definicji. A tych jest sporo. Dla zgłębienia tematu warto sięgać po te, które serwuje psychologia poznawcza i społeczna, bo to one przyglądają się temu zjawisku od strony naukowej. Niemniej to termin, który każdy z nas zdaje się intuicyjnie rozumieć.
Najprościej rzecz ujmując – i tak to robi np. Wikipedia, a na nasz roboczy użytek to będzie wystarczająca definicja – uprzedzenie to rodzaj postawy polegającej na odrzuceniu czegoś lub kogoś bez racjonalnych przesłanek. Występuje wówczas, gdy jednostka ocenia/wyraża negatywny osąd bez wcześniejszego doświadczenia z daną osobą czy zjawiskiem (lub bardzo znikomego doświadczenia), najczęściej na podstawie fałszywych lub niekompletnych informacji. Uprzedzenia mogą też wynikać z utrwalonych w danych społeczeństwach czy społecznościach stereotypów. W przypadku osób do czegoś uprzedzonych trudno je przekonać do pozbycia się uprzedzeń poprzez racjonalną argumentację. I między innymi tu leży pogrzebany przysłowiowy pies, ale do tego jeszcze dojdziemy. Pojawiło się nam bowiem kolejne magiczne słowo: stereotypy. W psychologii poznawczej ma ono określone znaczenie i warto temu poświęcić chwilę, bo to wiele wyjaśnia.
Czy stereotyp jest zawsze zły?
Psychologia mówi zdecydowanie…NIE! Ale to też dlatego, że specyficznie rozumie stereotyp. Otóż stereotyp to po prostu pewien schemat poznawczy, czyli sposób organizowania przesz nasz mózg informacji, który może mieć zabarwienie emocjonalne: pozytywne, neutralne, negatywne. A czasem też komponent behawioralny. Ale to póki co pomińmy.
Nasze mózgi to „leniuszki”, co ma i swoje zalety, i wady. Wiadomo – to centra naszego wewnętrznego dowodzenia. Mózg potrzebuje dużo energii, by prawidłowo funkcjonować, ale też nie jest przesadnie skory do jej wydatkowania. Między innymi dlatego tworzy różne klastry informacji (np. prototypy, stereotypy, skrypty – gdyby ktoś był zainteresowany zgłębianiem tematu) i często przetwarza informacje w uproszczony i szybki sposób, wg. tzw. heurystyk, które doskonale opisał noblista Daniel Kahneman w „Pułapkach myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym” (cegła, ale bardzo wciągająca i oświecająca, a dla lubiących słuchać YouTube przychodzi z pomocą). Czy to ma sens, skoro w takim klastrowym i szybkim myśleniu możemy popełniać błędy? Ma. Bowiem gdybyśmy za każdym razem musieli analizować każdą informację osobno i pod każdym możliwym kątem, bylibyśmy „psychicznie sparaliżowani”. Nie mówiąc już o sytuacjach ewolucyjnych, w których za każdym razem mielibyśmy „rozkminiać”, czy ten lew też jest taki groźny? Pewnie do czwartego rozważania tego typu byśmy nie dotrwali;) Jednak z drugiej strony tego „poznawczego lenistwa” jest pozwolenie naszemu mózgowi na posługiwanie się wyłącznie lub najczęściej stereotypami i heurystykami, co właśnie jest autostradą do uprzedzeń.
Czy uprzedzenia tworzą się łatwo?
Bywa, niestety, że bardzo łatwo. Drastycznie pokazuje to eksperyment przeprowadzony przez pewną nauczycielkę w 1968 roku w Stanach Zjednoczonych, która podzieliła swoją klasę na niebieskookich i brązowookich i tak manipulowała zmiennymi, by stworzyć w klasie przeświadczenie, że niebieski kolor oczu oznacza, że dzieciaki są mądrzejsze, bystrzejsze, generalnie „lepsze” od tych brązowookich. Wyniki takiego działania były bardzo wymowne. Dzieciaki niebieskookie zaczęły uzyskiwać lepsze rezultaty w nauce, brązowookie – wręcz przeciwnie. Emocje i samoocena w tych grupach dzieciaków też wędrowały w dwóch bardzo różnych kierunkach. Nietrudno się domyślić, w jakich… U podstawy eksperymentu leżało nieprawdziwe założenie, natomiast efekty tego nieprawdziwego założenia miały już bardzo prawdziwe rezultaty (więcej o eksperymencie można posłuchać tutaj). Ten eksperyment prowadzono w czasach, gdy psychologia i inne nauki społeczne miały, jakby to powiedziała młodzież, „luźne” podejście do kwestii etyki i manipulowania uczestnikami eksperymentów. Dziś tak badań społecznych już się nie prowadzi. Z drugiej strony eksperyment ten zapoczątkował całą serię badań, które pokazywały, jak łatwo jest nam w głowie tworzyć różne podziały i przekładać to na zachowania.
Jak przejawiają się uprzedzenia?
No tego chyba nie trzeba szeroko opisywać. Każdy z nas pewnie w życiu miał taką sytuację, że poczuł się potraktowany: jakby zupełnie w oderwaniu od niego, z niezrozumieniem, przypisywaniem mu motywacji, których nie miał, słowem: wg jakiegoś generalnego klucza, który niewiele ma z nim wspólnego. Jeśli jest to sytuacja jednorazowa, to jasne, że nie ma „większego” problemu. Ale gdy się powtarza, czujemy się wykluczeni, niesprawiedliwie potraktowani, osiągamy gorsze wyniki w tym, co robimy, słowem: bardzo nam to nie służy.
Mikrogesty, mikrosłowa, makrogesty, makrosłowa – wszystko to może tworzyć „klimat wykluczenia” . Jak temu przeciwdziałać? Jak – w większości sytuacji społecznych – zacząć od przyglądania się sobie i zgłębiać to, jak działa nasze „wewnętrzne oprogramowanie”?
Jak sobie radzić z uprzedzeniami?
Oduczyć się pewnych rzeczy jest nam bardzo ciężko. Siły naszych nawyków są ogromne, a jeśli jeszcze podlane są silnymi emocjami, no to konia z rzędem temu, kto, gdy usłyszy: „Ej, jesteś uprzedzony”, natychmiast „wytrzeźwieje” i będzie działał inaczej. Ale może być to dobry pierwszy krok. Co bowiem pomaga w przezwyciężaniu uprzedzeń?
Po pierwsze uważność i skłonność do krytycznej refleksji. Powiedzmy, że ktoś może mieć generalne założenie, że osoby mieszkające w Sieradzu są leniwe i ciężko się z nimi współpracuje, bo ma wyjątkowo złe doświadczenia w pracy z dwiema osobami z jakiejś sieradzkiej firmy. Niemożliwe? Oj, bardzo możliwe! Nasze mózgi potrafią tworzyć takie przeświadczenia na bazie tylko właśnie dwóch przypadków z tej samej kategorii. I teraz powiedzmy, że rekrutujemy dwie osoby do naszej firmy, jedna pochodzi z Sieradza, druga – dajmy na to z Krakowa. Mają podobne doświadczenie, przechodzą rozmowy kwalifikacyjne w bardzo porównywalny sposób. Kogo wybierzemy? Może zachowamy się w pełni profesjonalnie i poszukamy dodatkowych argumentów za i przeciw każdej kandydaturze. Ale jeśli nie mamy na to czasu? No niestety, raczej wybierzemy drogę na skróty i Sieradz nie będzie miał okazji się „zrehabilitować”.
Krytyczna refleksja w powyższej i innych sytuacjach może się po prostu sprowadzić do zwykłej myśli: nie znam tej osoby, niech moje świadome i nieświadome założenia (stereotypy mogą mieć taką i taką postać) nie przysłaniają mi osoby. Wydaje się trywialne, ale w praktyce: nie tak czasami już trywialne w zastosowaniu, a na pewno może przynieść nietrywialne, pozytywne skutki.
Pamiętajmy też, że nasze mózgi mają tendencję do konfirmacji: to naturalna skłonność do przyjmowania tych informacji, które umacniają nasze przekonania/założenia i pomijania bądź wręcz negowania tych, które są z nimi niezgodne. Przysłowiowe klapki na oczach dokładnie o tym mówią. A prawda może nie leżeć tam, gdzie chcemy ją widzieć. Warto więc rzucać wyzwanie swoim założeniom. To „upgrejduje” nasze wewnętrzne oprogramowanie i ma dodatkowy bonus – nie pozwala tak szybko nam się starzeć.
Warto też zdawać sobie sprawę z tego, jak budujemy ocenę innych osób. Badacze (między innymi, bo różnych badań jest na ten temat multum), podzielili cechy człowiecze na dwie podstawowe kategorie: przymioty związane z moralnością i sprawnością. Te pierwsze mówią generalnie o tym, czy postępujemy fair, czy nie fair, te drugie – czy jesteśmy w tym działaniu skuteczni, czy nie. No i co się okazuje z tych dociekań? Otóż przede wszystkim to, że za znak pozytywny bądź negatywny w ocenie innych osób odpowiadają te pierwsze cechy, zaś cechy sprawnościowe decydują już tylko o nasileniu tej oceny. Słowem: bardzo sprawny w swoim fachu złodziej raczej nie przypadnie nam do gustu (no chyba, że gra go George Clooney albo Brad Pitt w serii „Ocean’s Eleven”, ale to już trochę inna historia;)), bo właśnie będzie robił coś, co sprawi, że przypiszemy mu cechy za kategorii „nie fair”.
Kolejne sposoby radzenia sobie z uprzedzeniami można by mnożyć i mnożyć. Literatura naukowo-psychologiczna na ten temat zawiera szereg ciekawych odkryć. Ale czy wszystko na koniec nie sprowadza się do refleksji, że: „Każdy z nas jest inny, każdy wyjątkowy, każdy tak samo ważny, czerpmy od siebie nawzajem, bo to zmienność i różnorodność jest motorem wszelkiej zmiany i rozwoju”?
Nie musimy być wcale idealistami, by na co dzień tak myśleć. Pomaga to pokonywać nasze automatyzmy umysłowe: fajni – niefajni, dobry – niedobry, lubię – nie lubię, i z my i oni łagodniej tworzyć nas.
Więcej informacji: Joanna Gajewska, Menedżer ds. Komunikacji i Marketingu
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.